wtorek, 30 sierpnia 2011

Wszystko niebieskie

Nareszcie skończyłam przerabiać moją suknię. Utkaną krajką zakryłam maszynowy haft, zlikwidowałam też wiązanie przy dekolcie. W granatowym gieźle zwęziłam rękawy i obciachałam marszczenie przy nadgarstku. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej pod względem poprawności historycznej.

Dodatkowo utkałam krajkę na pasek i opaskę do chusty.

Nigdy w życiu nie zajmowałam się szyciem. Wszelkie tego typu robótki były dla mnie niezgłębioną magią. teraz mam ciężko. Uczę się wszystkiego od podstaw i nawet zakupy są najeżone pułapkami niczym grota z filmu o Indianie Jonesie.
Kupić len. 100%, odzieżowy. Niby proste, prawda? Też tak myślałam zanim nie zobaczyłam takiego samego materiału w białostockim sklepie za 50zł/metr...i w sklepie internetowym za 11zł/metr. Co prawda ten pierwszy ma ślicznusią fiszkę Polskiego Lnu a ten drugi jest z Czech, ale ja przecież gadać z nim nie będę...

2 komentarze:

  1. Patrzę ci ja na pocztę, a tam link nowy z grupy "Odtwórstwo". Klikłam, patrze, pierwszy wpis wygląda znajomo, ja już wczoraj takiego bloga dodawałam do obserwowanych. Myślę sobie, wygląd się zmienił, ok, ale tytuł do tego jakiś inny... Raz, dwa, trzy, poleciałam do siebie patrzeć, jak ten obserwowany się prezentuje. I co? wygląda jak wczoraj. Ale przeczytałam notkę i już wiem.
    To ja tu sobie też posiedzę i popatrzę ;)
    A co do stroju, to owszem, teraz moim zdaniem ok.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kerowyn. Balsam na me serce skołatane lejesz, bo nadzieja we mnie zakwitła, że kasa w błoto tak do końca nie poszła.

    Mamon. O tak. Chętnie zarażam...w ten pozytywny sposób;)Jutro będzie trochę przepisów z kuchni średniowiecznej (wypróbowanych przeze mnie oczywiście).

    OdpowiedzUsuń