wtorek, 30 sierpnia 2011

Krakowskie Wianki 2011

Turniej rycerski na tle Zamku Królewskiego miał w sobie coś z marzeń sennych stenotypistki. Naprawdę trudno o bardziej romantyczną scenerię, choć oczywiście gdyby odbywał się na samym zamkowym dziedzińcu to piała bym z zachwytu jeszcze głośniej. Choć pewnie nie tak głośno jak jeden z rycerzy.
-Mam małego! Mam małego! -krzyczał ów woj okrążając plac turniejowy z dumą, która w połączeniu z owym stwierdzeniem tworzyła nieopisany kontrast. Wprawdzie prowadzący turniej próbował przekonywać skonsternowane białogłowy, że przeca ważna jest technika a nie rozmiar, jednak już do końca rycerskich zmagań patrzyły na owego z nieco mniejszą przychylnością.
Cóż. Nie każda wiedziała, że rycerzowi chodziło o zwycięstwo nad oporną materią i nanizanie na kopię mniejszego z dwóch pierścieni jakie to wojowie mieli zdejmować z rozchwianych słupków.
Prócz wyżej wspomnianej konkurencji mogliśmy zobaczyć szatkowanie kapusty za pomocą miecza, przygotowywanie jajecznicy, walkę z Saracenem i wiele, wiele innych turniejowych konkurencji podszytych nader klimatycznym, choć nie średniowiecznym słownictwem (zwłaszcza, gdy rycerzom coś nie wychodziło)

Mam małego!!





I na plasterki!!

Na pohybel jaju!


Wianków niestety nie doczekałyśmy, bo po pierwsze to mi już nie wypada a po drugie nawiewałyśmy z przyjaciółką aby dalej od koncertu rockowego. Jakoś tak nieklimatyczny był...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz