Nie wspominałam, że byłam na Jarmarku Jagiellońskim w Lublinie. Przyciągnął mnie tam oczywiście turniej rycerski ale przy okazji poznałam tajniki tkania krajek na bardku. Pani Tatiana z Białorusi wykazała się wielką odpornością psychiczną, że mnie w pieruny nie pognała. Tłumaczyła jak pasterz krowie na granicy, pokazywała, poprawiała i nawet za bardzo nie chichotała jak "rozmawiałam" z opornymi niteczkami. Całość dialogu między Mistrzynią a mną oczywiście przebiega po rosyjsku/białorusku z wstawkami polskiego co nadawało całości dodatkowego smaczku.
I tylko mój mąż tak jakoś dziwnie się krztusił....Mina mu jednak zrzedła gdy zaordynowałam wykonanie dla siebie owego bardka. Lubow nie kartoszka. Wyciął mi owo ustrojstwo ze sklejki a ja "dodłutowałam" całość. Potem pół dnia spędziliśmy na wyliczaniu gdzie jaki kolor niteczki przeciągnąć. No który mąż ma do swojej żony tyle cierpliwości?
Mistrzyni przy pracy.
Ogarniam! Ogarniam! Eeee...Nie ogarniam...
A to już moje bardko i pierwsze, nader mizerne próby.
ps. Gdy spytałam męża jak ze mną wytrzymuje to tylko uśmiechnął się tak jakoś melancholijnie, westchnął i rzekł "Grunt że nie hodujesz jednorożców..."
Nie ma to jak pozytywne podejście do życia :D
Twój mąż wybrał sobie artystkę, to chyba wiedział w co się pakuje;). Mój sam z siebie dłubie w drewnie, metalu i czym tam jeszcze, więc rozumie radosną twórczość.
OdpowiedzUsuńMój adres e-mail jest na głównym blogu pracowni plastycznej, ale fakt, tu też zaraz go wstawię. Gildię mam od dawna w swoich zakładkach ale bloga odwiedzałam po raz pierwszy. Szkoda, że nie mogłam pozachwycać się w komentarzach (nie mogę dodać kom.)
OdpowiedzUsuńNa Grunwaldzie byłam zakręcona żyłką fotoreporterską, cud, że buty znalazłam...;) Ale to dobrze, bo sama nauczyłam się splatać sznureczki. Potrzeba matką wynalazków.
Teraz szukam po internecie wzorów krajek bardkowych i kogoś, kto nauczył by mnie tkać te, w których trzeba podnosić niektóre niteczki.
Bogowie...Byłaś w Międzyrzeczu...a ja tam nie dotarłam :(
Mnie nigdy krajkowanie nie przekonało... chociaż pewnie kiedyś będzie musiało, było nie było kiedyś uprządę na tyle dużo nici, żeby w końcu coś z niej utkać ;)
OdpowiedzUsuńW który "kawałek" średniowiecza się bawisz? :)
Pozdrawiam!
Olof
Z tymi kawałkami bardzo, bardzo się skomplikowało. Zaczynałam od XIV wieku i na tym się skupiam (podobno) ale za sprawą kiecki którą na gwałtu rety musiałam ratować zagłębiłam się we wczesne (prawdę mówiąc bardziej właściwe dla regionu w jakim mieszkam)
OdpowiedzUsuńObrazek w tle przesłania mi tekst :(
OdpowiedzUsuń