piątek, 30 września 2011

Wiedunka piecze chleb.

Odkąd zostałam posiadaczką książki pani Małgosi "Przy słowiańskim stole", cały czas eksperymentuję z przepisami jakie zamieściła w niej owa pani archeolog. Przepisy nie są sformuowane jak w klasycznej książce kucharskiej i stanowią jedynie uzupełnienie szerokiego opisu kultury kulinarnej wczesnego średniowiecza. Stąd też w wielu przypadkach trzeba eksperymentować, pytać, szukać, podpatrywać.
Szalenie mi się to podoba.
Po lekturze tej książki po raz pierwszy sięgnęłam po szałwię by złagodzić ciężkość smaku tłustego mięsa, upiekłam podpłomyki...nastawiłam zakwas na chleb...
Chleba domowego nie piekłam nigdy bo to COŚ co wynurza się z maszyny do pieczenie chleba jest tak dalekie od chleba jak chińska zupka od domowego rosołu. Przepis ze wspomnianej książki zaintrygował mnie swoją magiczną wymową i na przekór temu co mówiła mi pewna szacowna osoba (że to głupota itp i tede) postanowiłam pobawić się w czary.
Do glinianego, nigdy nie używanego(!!!) naczynia wsypałam cztery łyżki mąki, zalałam je ciepłą wodą, wymieszałam i przykryłam czystą lnianą chustą. Codziennie, przez cztery dni O TEJ SAMEJ PORZE dodawałam do zakwasu cztery łyżki mąki i delikatnie mieszałam drewnianą łyżką.
Zdaję sobie sprawę, że pewnie gdybym robiła to w słoiku i przykrywała ścierką też zakwas by wyszedł..ale gdzie magia?
Pierwszy chlebek był pyszny ale już jak go rozkroiłam i zobaczyłam niewielkie oczka w miękiszu, wiedziałam, że dałam za mało wody (w przepisie nie ma określonych proporcji). Pachniał jednak i smakował dokładnie tak jak powinien. Prawdziwym wiejskim chlebem.

Do drugiego ciasta dodałam wody nieco więcej. Chlebek trochę stracił na kształcie, ale za to jest idealny taki jak trzeba. Następny postaram się potrzymać w piecu odrobinę krócej i zobaczyć jak to wpłynie na grubość skórki (choć taka chrupiąca też jest pyszna).


I tak na koniec. Mam już tabliczki do tkania krajek. Mąż wyciął. Tata wywiercił, ja wyszlifowałam. Kolejna magia :D



5 komentarzy:

  1. Aga!!! Piekłam chleb w domu i jeszcze chcę, tylko, maćććć, piekarnik mam do de :-(

    A dlaczego do nigdy nie używanego naczynia sypałaś tę mąkę? Ja robiłam zakwas w słoju po ogórkach i też wyszedł, i faktycznie nie rozczulałam się nad nim za bardzo. A do ciasta dodawałam miodu. I zakwas z pieczenia na pieczenie był mocniejszy i wychodził coraz lepszy chleb...

    Ech, kurcze, ten piekarnik to jedno wielkie rozczarowanie :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. Piec swój chleb. To jest to :) ...a potem karmić nim tych, których kochasz. Czy może być coś wspanialszego. :)
    A jeszcze to celebrowanie, te czary... typu mieszaj 6razy o tej samej porze ;) jak dla mnie nadają klimatu zwykłym kuchennym czynnościom, które przez takie smaczki stają się zabawą
    Już cztery lata piekę własnymi łapkami chleb na zakwasie. Bez żadnej maszyny. Przepis banalnie prosty i z dokładnymi proporcjami. I nigdy mnie nie zawiódł ;) Zawsze wychodzi. Jeślibyś chciała spróbować to zerknij TUTAJ
    A tak poza tym, to Twoja przygoda z historią bardzo mi się podoba. Lubię ludzi z pasją :)
    ...i jeszcze na marginesie. Super wyglądasz w tych strojach. Piękna z Ciebie białka :)) (tak się drzewiej mawiało?)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Siostra - tak było w przepisie. To taki naprawdę magiczny przepis ;)a ja lubię dziwne rzeczy robić.

    Penelopo. -przepis wspaniały. Tylko moje młode nie uznają chlebów z dodatkami. Może wiesz jak się zmieniają proporcje kiedy nie dodaje się żadnych ziarenek i pesteczek?

    OdpowiedzUsuń
  4. Siostra! aha! ;)
    To jest dziwne, ale te płatki siemienia i słonecznika sa tak miękkie, że nie wyczuwalne wręcz. Może spróbuj raz upiec wg oryginalnego przepisu, bo moze zdziwisz ;).. a jeżeli młode pokażą długie zęby, to nie ma biedy dla "Starych" będzie więcej ;) lub nadwyżką obdarujesz rodzinkę lub miłych sąsiadów ;)
    A tak na poważnie, to nigdy nie piekłam tego chlebka bez dodatków. Za to często dodaję ze dwie garści żurawiny (mniam) i w tym przypadku żadnych proporcji nie zmieniam. Idąc tym topem spróbowałabym zrobić to ciasto bez siemienia i słonecznika (bo płatki i otręby nie będą na pewno wyczuwalne) i w zamian tych dwóch szklanek dodałabym NAJWYŻEJ! jedną szklankę mąki (pół na pół razowej z pszenną) -ale uprzedzam, że to tylko takie moje dywagacje

    OdpowiedzUsuń
  5. o! Żurawina! TAK! Uwielbiam chleb z żurawiną. Będę musiała spróbować.
    Ten mój jest trochę inny nawet na poziomie zakwasu - bardziej przypomina zsiadłe mleko niż to co na zdjęciu u Ciebie w słoiku. Hm.

    OdpowiedzUsuń