Ot. Szklanka grubej mąki żytniej, takiej samej pszennej, łyżka miodu, szczypta soli, trochę utłuczonych w moździerzu orzechów laskowych i garstka maku.
Podpłomyki z przepisu znalezionego w książce o kulturze słowiańskiej wydawały się łatwe, proste i przyjemne. Kto by pomyślał, że wszystko skomplikuje fakt pieczenia ich w piekarniku a nie jak Bóg przykazał na gorącym kamieniu? Dopiero za trzecim razem, po rozlicznych konsultacjach z Martą i Łukaszem z Bractwa, udało mi się stworzyć coś, co nadawało się do konsumpcji bez uprzedniego rąbania owego podpłomyka siekierą. Mianowicie, nie wzięłam pod uwagę faktu, że piekarnik nagrzewa się równomiernie i brak w nim owej różnicy temperatur powodującej powstawianie pary. Aby podpłomyk nie wysechł na wiór należy na dół piekarnika włożyć blachę z wodą.
Niby proste....
W tych bardziej chlebowych podpłomykach (przepis z FREHA) również stosujemy "wodny myk" by były bardziej pulchne i delikatne:
4 dag drożdży
35 dag mąki żytniej
35 dag mąki pszennej (obie mąki pełnoziarniste)
1/4 l letniej wody (dałam odrobinę więcej)
1/8 l letniego mleka
1 łyżeczka soli
(wedle upodobania dodatkowo:
1 łyżeczka kminku
1 łyżeczka rozgniecionych nasion kolendry) - ja dodałam rozmaryn.
1/4 mąki przesiewamy do miski. Robimy wgłębienie, w które wkruszamy drożdże, wlewamy mleko i wodę i mieszamy widelcem do uzyskania jednolitej konsystencji. Oprószamy mąką i odstawiamy do wyrośnięcia. Po upływie ok. 15 min dodajemy pozostałą mąkę, (przyprawy) i dokładnie wyrabiamy. Odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 40 min. Dzielimy na 4 części. Każdą rozwałkowujemy na okrągły placek grubości ok. 1 cm. Układamy na blasze posmarowanej olejem, oprószamy mąką i znowu odstawiamy do wyrośnięcia na 15-20 min.
Pieczemy na środkowym poziomie piekarnika (ok.200-230 stopni) przez ok. 30 min. Podpłomyki muszą być rumiane i chrupkie, ale nie suche, dlatego wstawiając chlebki do piekarnika nalewamy pół szklanki wody do blachy
ustawionej na dole.
Składniki można mnożyć
Nieee? A powinny?
OdpowiedzUsuńAaaa! Jej, czekałam na to! Jadłam parę lat temu podpłomyki w jakimś muzeum chleba i zapadły mi w pamięć jako jedna z najlepszych rzeczy na świecie. Fakt, że piekło się je na kamieniu w wielkim piecu, jakoś zasugerował mi, że w domu nie ma szans na gorące podpłomyki na śniadanie i że pozostają mi kupne, więc podarowałam sobie.. A tu przepis mi spadł jak z nieba normalnie! ;D
OdpowiedzUsuńA. Takie pytanie - podpłomyki "niepulchne" też piec przez 30 min w 200 stopniach...?
ciekawa jestem jak smakuą, bo chyba nigdy nie próbowałam....a wyglądają super:)
OdpowiedzUsuńMerenwnen
OdpowiedzUsuńMuszę ci się przyznać, że nie patrzyłam na czas tylko na stopień przyrumienienia (tak z pół godziny)- aha i trzeba je gdzieś na 10 minut przed końcem pieczenia przewrócić.
ps. Ciasto powinno być rozwałkowane na grubość około 3mm
Moja mama piekła podpłomyki na fajerkach:)
OdpowiedzUsuńTak, o tym też słyszałam, że można na rozgrzanym piecu, tyle, że z takim eksperymentem to musiała bym się do rodziców udać ;)
OdpowiedzUsuńPodpłomyki z blachy pieca węglowego- najlepsze!!Potwierdzam!!
OdpowiedzUsuńps piec węglowy w moim domu nie istnieje już dobre 20 lat, ale smak podpłomyków -niczym Lenin- WIECZNIE ŻYWY!!!:D
Spróbuję zrobić wg Twojego przepisu, sprawdzę jak smakują te z piekarnika:))
Thx.
a ja ostatnio na patelni smażyłam bez tłuszczu zwykłe podpłomyki z mąki pszennej wody soli i ziół i były baaardzo fajne na ciepłe śniadanie, polecam
OdpowiedzUsuńNie pasuje mi w przepisie jedna rzecz, a mianowicie drożdże, które zaczęły się dopiero pojawiać w XVII wieku, a pierwszy raz użyto ich w piekarnictwie w 1781 roku.
OdpowiedzUsuńPoszukuje przepisu jak najbardziej zbliżone do dawnych słowiańskich podpłomyków, a ten niestety jest raczej oddalony.
Coś takiego można by zrobić na zakwasie, ale właśnie nie mam pewności, czy pierwsze podpłomyki nie były pieczone bez niczego.
A ja podpłomyki piekłem na patelni bez oleju. I muszę powiedzieć, że wyszły dobrze ;D
OdpowiedzUsuń